ks dr Bartłomiej Krzos
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że poniższy tekst jest wynikiem pewnego rozważania. Zostałem poproszony o to, żeby napisać artykuł na temat piekła – temat niewdzięczny, przykry i trudny, i – jak mało który – wymagający wielu wyjaśnień. Stan potępienia jest według prawd wiary przede wszystkim tragiczny ale i wieczny. Już sam tragizm i wieczność piekła nie mieści się człowiekowi w głowie, a jeszcze trudniej pogodzić prawdę o istnieniu piekła z prawdami o Bożym Miłosierdziu, czy nawet o Bożej sprawiedliwości. Mimo wszystko jednak ludzie próbują wyobrażać sobie coś o piekle, według tego, jak przedstawia się ono w teologii katolickiej. O dziwo, wyobrazić sobie piekło z przynajmniej częścią jego przerażającej rzeczywistości jest nam – ludziom XXI wieku – łatwiej, niż wyobrazić sobie niebo z jego szczęściem. Zdecydowanie łatwiej jest dojrzeć własną dłoń niż białego gołębia oddalonego o paręset metrów. Czy to oznacza, że nam – współczesnym bliżej do piekła niż do nieba? Obojętnie jak nie odpowiedzielibyśmy na to pytanie, faktem jest, że ludzie rozmyślają na temat potępienia i dyskutują o tym żywo. Niestety wiele z tych zdań mija się zupełnie z prawdą, co przynajmniej naraża człowieka na błędy, a w najgorszym wypadku jest sprytną sztuczką głównego mieszkańca piekieł. Postaram się w swoich tekstach podzielić się moimi rozważaniami na temat piekła, a zacząć chciałbym od mitów związanych z wiecznością tego stanu.
Uważa się przede wszystkim, ze Kościół wprowadził naukę o wieczności potępienia dopiero w pewnym okresie swojego istnienia. Zrobił to rzekomo po to, żeby za jej pomocą kontrolować ludzi. Jak inaczej można by wzywać ludzi do zmiany lekkomyślnego i grzesznego życia, jeśli nie groziłaby za to konsekwencja wieczna? Ponadto, wybitny teolog chrześcijanki Orygenes podkreślał, że nie można wszystkich słów Pisma Świętego brać dosłownie. Jezus owszem mówi o tym, ze w piekle „robak nie umiera i ogień nie gaśnie”, ale mówi w tym samym pasażu, żeby odciąć sobie rękę lub wyłapać oko, jeśli maja one doprowadzić nas do grzechu lub potępienia. Każdy teolog potwierdzi, ze Chrystus nigdy nie chciał żebyśmy wydłubywali sobie oczy, wiec tak samo użył pewnej przenośni na temat piekła. Dlaczego człowiek, jako istota doczesna, której wszystkie działania, a więc także i ich skutki są doczesne, a przynajmniej naznaczone piętnem przemijania i doczesności, miałby raptem możliwość spełnienia uczynków i to wcale nie jakichś wybitnych – a mowa tu zarówno o dobru jak i o złu – których skutki są wieczne i nigdy nie odwołalne?
Myślę, że mity te powstają na skutek błędnego przekonania o tym czym jest wieczność. Od Starożytności funkcjonowała definicja czasu wprowadzona jeszcze przez św. Augustyna, mówiąca: „czas jest miarą, którą mierzy się zmiany za pomocą momentów wcześniejszych i późniejszych”. Wraz z prawdą o wieczności potępienia powszechnie funkcjonuje przekonanie o tym, ze piekło jest stanem wiecznym, a wiec trwa nieskończenie wiele lat, stuleci i tysiącleci, ciągle i bez końca. Co więcej jest to wieczna kara. Kara ta nie polega nawet na wiecznym, czyli nieskończenie długim oddaleniu od Boga, czy nawet wiecznym więzieniu, ale polega ona na wiecznym torturowaniu grzesznika, za to, ze za życia pozwalał sobie nie tyle na największe zbrodnie, ile po prostu na chwile grzesznej przyjemności. A nawet jeśli chodzi o karę za zbrodnie, to przecież, czy kara tysiąca lat cierpień w nieugaszonych płomieniach nie byłaby wystarczająca, nawet dla największych zbrodniarzy? Nie pomaga tutaj mówienie o tym, ze wieczność wcale nie polega na upływaniu kolejnych dni, lat i wieków w nieskończoność – czy chcemy czy nie chcemy – po prostu tak a nie inaczej wyobrażamy sobie wieczność i chyba nie jesteśmy w stanie myśleć o niej inaczej, przynajmniej w naszych potocznych rozważaniach. Czym więc jest wieczność?
Bł. Hiacynta Martos – jedna z trojga małych Wizjonerów – dzieci, którym objawiła się Matka Boża w Fatimie, powiedziała, że gdybyśmy wiedzieli, czym jest wieczność, za wszelką cenę staralibyśmy poprawić nasze życie. Skoro ludzie nie wiedzą co to wieczność, to nie wolno upierać się przy tym, że jest to rachuba lat, tyle, że nieskończona. Płytka wyobraźnie to kalectwo – jak głosiło hasło zniechęcające do skoków do wody w nieznanych i płytkich akwenach. Tak samo płytka wyobraźnie jest bardzo niebezpiecznym narzędziem, jeśli używa się jaj do rozwiązywania zagadek rodem z wieczności. Pamiętajmy że Chrystus mówi o wiecznym piekle w wielu miejscach i to wcale nie metaforycznie. Mówi o tym, ze potępieni pójdą „na mękę wieczną”, a sprawiedliwi do „życia wiecznego”. Jeśli męka wieczna miałaby być tylko przenośnią, to czy przenośnią ma być także wieczne życie? Owszem sugestywny obraz robaków i ognia może być metaforyczny, tak jak metaforą jest odcinanie sobie kończyn. Ale wymową metafory jest definitywne odrzucenie od siebie okazji do grzechu podobnie jak i definitywne potępienie, jeśli się tego nie zrobi.
Albert Einstein odkrył już ponad sto lat temu, że nie można mówić o czasie jako jakimś niezależnym i wciąż płynącym strumieniu. Czas jest jednym z wymiarów czasoprzestrzeni, tak jak długość i szerokość. W świecie, w którym żyjemy otacza nas materia, która jest czasowa i przestrzenna, to znaczy mniej więcej tyle, że się ciągle zmienia. Wieczność jest niezmienna, jest zupełnie innym sposobem życia i funkcjonowania niż znamy z codzienności, kiedy żyjemy w materialnym świecie. To podobnie jak prąd zmienny i prąd stały, gdy ten ostatni staje się coraz bardziej popularny i daje o wiele więcej możliwości, bo używany jest w zaawansowanych komputerach, gdy ten pierwszy w stosunkowo prostych maszynach. Wieczność jest niemożliwa do przełożenia na język czasu. Można powiedzieć o wieczności, że jest dłuższa niż najdłuższe tysiąclecia, a w tym samym czasie jest krótsza niż sekunda. Oba te stwierdzenia będą jednakowo dalekie od prawdy bo do wieczności nie przykładają się żadne miary czasowe. Jeśli mówimy, że żadne, to także i te: „zawsze” i „nigdy”, bo one też opisują czas, choć nieskończony, ale czas. „Wieczny” oznacza raczej tyle, co stały, niezmienny i pełny sposób bycia, który jest o wiele bogatszy niż wszystko to, co znamy z doświadczenia. Relację doczesnego życia do wieczności można porównać do filmu, powieści lub gry komputerowej w zestawieniu z prawdziwym życiem. Film, książka i gra są bardzo ulotne, choć związane z życiem człowieka. Zdarza się i to bardzo często, że filmy czy gry mają wpływ na życie ludzkie. Jak bardzo zgubny wpływ ma erotyka lub przemoc? Ile razy zdarzają się strzelaniny młodocianych pod wpływem gier lub filmów? Tylko, że kiedy leje się prawdziwa krew, przypominają się słowa piosenki z lat 90-tych: „ale TO nie był film…”. W podobny sposób przemijalne i ulotne życie (doczesne) ma wpływ na życie pełne i prawdziwe (wieczne). Gdybyśmy żyli pełnią życia, tak jak się żyje w wieczności, to zanim przeżylibyśmy jedną godzinę, to musielibyśmy przeżyć kwadrans, ale zanim przeżylibyśmy kwadrans, to musielibyśmy przeżyć minutę, ale zanim przeminęłaby nam minuta, musiałaby przeminąć pełna sekunda, a z kolei zanim ta by minęła, musiałby minąć jej ułamek, i w ten sposób w pełnym i prawdziwym życiu, a więc bezdennej pełni życia jaką jest wieczność, czas nie jest w stanie ruszyć z miejsca ani o najdrobniejszą chwilę.
Chciałem powiedzieć, że tekst niniejszy powstawał w czasie mojego oczekiwania na samolot na lotnisku. Każdy kto znalazł się w takiej sytuacji wie, że nie wypełnione niczym konkretnym godziny wloką się strasznie. Od razu przyszła mi do głowy scena ze starego polskiego serialu Przyłbice i kaptury. Otóż w lochach krzyżackiego zamku w sali tortur Krzyżacy przetrzymują biednego więźnia i domagają się od niego wyjawienia jakiejś tajemnicy. Skazaniec odmawia, na co Krzyżak stwierdza: „Jeśli nie powiesz teraz, powiesz za pół godziny, ale ostrzegam cię, będzie to najdłuższe pół godziny twojego życia”, po czym każe poddać go torturom. Czas przeżywany w mękach nie musi być długi, żeby dłużył się w nieskończoność. Wielkie cierpienia sprawiają, że płynący czas przestaje się liczyć, a i tak stan męki odczuwa się jak nie kończącą się wieczność. Czy nie byłaby to dobra podpowiedź do zrozumienia wieczności piekła?