„Termin kolęda wywodzi się najprawdopodobniej od łacińskiego calendae [wym. kalende] i oznaczał w dosłownym tłumaczeniu „pierwszy dzień miesiąca”. Dawni Słowianie nazywali tak pierwszy dzień roku (pierwotnie utożsamianym z przypadającym na przesilenie zimowe Świętem Godowym, a następnie z dniem Bożego Narodzenia), a także noworoczny upominek. Następnie obyczaj ten przeniesiono wyłącznie na Święto Narodzenia Pańskiego, a z czasem kolęda zaczęła oznaczać „wizytę księdza w domu”, „pieśń bożonarodzeniową”. We współczesnych językach słowiańskich znaczenie ewoluowało, przechodząc od określenia Bożego Narodzenia do jego świętowania, śpiewania pieśni z nim związanych i wreszcie do określenia samej pieśni.”[1]
Kolęda w liturgii Kościoła katolickiego jest najbardziej rozpoznawalną pieśnią mówiącą o Bożym Narodzeniu. Niestety w dobie popularyzacji różnego rodzaju piosenek religijnych zauważyć można tendencje zapominania o ich pięknie i różnorodności. W Polsce przez wieki powstało ponad 10 tys. kolęd, zarówno tych włączonych w liturgię Mszy Świętej, jak i tych śpiewanych poza kościołem, w domach rodzinny
ch. Napawa smutkiem fakt, że niewiele osób pamięta więcej niż 10 kolęd, np.: kto kojarzy kolędę: „Zdrów bądź królu anielski” z 1424 roku? Jest to przecież pierwsza polska kolęda. Wcześniejsze kolędy były przekładami z innych języków, m.in. z języka czeskiego i niemieckiego. Przykładem może być „Cicha noc” skomponowana przez organistę Franza Xavera Grubera, zaś autorem słów był wikariusz ks. Josef Mohr. To lubiana i przełożona na wiele języków kolęda napisana w Austrii w 1818 roku. Dlaczego „Cicha noc” przetrwała 200 lat? Może ze względu na prostotę słów i jasny przekaz. Proste frazy, odpowiednie metrum sprawiły, że kolęda bardziej wpadała w ucho a tym bardziej w pamięć osób śpiewających.
Podobnie można określić kolędę „Bóg się rodzi” nazywaną królową wszystkich kolęd lub też hymnem bożonarodzeniowym. Pierwotnie nosiła tytuł „Pieśń o narodzeniu Pańskim” i wchodziła w skład zbioru 29 pieśni nabożnych. Tę poetycką pieśń napisał Franciszek Karpiński, łącząc styl wzniosły i potoczny. Jej samą stronę językową wzbogacił o liczne oksymorony, antytezy i antynomie czyniąc ją poważną i dostojną. Sam problem zapominania pieśni jest wielopłaszczyznowy.
W dzisiejszej dobie postępu liturgiczno-muzycznego zastępuje się pieśni o bogatych korzeniach kulturowych różnego rodzaju piosenkami pseudoliturgicznymi nie tylko przez samych muzyków kościelnych, ale także przez wydawców różnego rodzaju śpiewników przeznaczonych do stosowania w liturgii. We wcześniejszych latach wydawany był śpiewnik ludowy z pieśniami religijnymi zw. „kantyczką”. Bogactwo pieśni poświęconych Bożemu Narodzeniu w „kantyczkach” jest jednym z bardzo charakterystycznych rysów polskiej duchowości. Były one najliczniejszą grupą pieśni wśród wszystkich pieśni w całym śpiewniku. Na to bogactwo składała się nie tylko ilość, ale i poetycki kunszt, głębia tekstów, rozbudowane i urzekające melodie.
Ciekawym przykładem jest chociażby śpiewnik ks. Mioduszewskiego pt.: ”Śpiewnik kościelny, czyli pieśni nabożne z melodiami w Kościele katolickim używane” wydanym w 1838 roku, albo śpiewnik Józefa Cebulskiego pt. „Kantyczki czyli zbiór najpiękniejszych kolęd i pastorałek wydanym w 1930 r.”. W porównaniu ze współczesnymi śpiewnikami są one o wiele bogatsze. Współcześni wydawcy chcąc uprościć śpiewniki usuwali z nich mniej znane i mniej śpiewane kolędy i pastorałki. Poskutkowało to z biegiem czasu zamknięciem ilości kolęd w kilkunastu pozycjach. Innym poważnym problemem jest sama praca muzyków kościelnych, organistów, kantorów. Powinni oni bardziej dbać o to, co tradycyjne, a nie o to, co nowe. Powtarzać i przypominać pieśni związane z naszą kulturą, ratować stare nuty kolęd oraz pastorałek regionalnych. Rozmawiać z ludźmi starszymi, bo to często oni są skarbnicą zapomnianych kolęd, które kiedyś rozbrzmiewały w nie jednym kościele, a dzisiaj są tylko wspomnieniem. To muzycy kościelni powinni wpisywać je na swoje rzutniki tekstów i uczyć od nowa, przypominać. To jest apel do każdego z nich.
I na koniec. My, jako parafianie, chrześcijanie, obywatele kraju, my i tylko my odpowiadamy za nasze dziedzictwo kulturowe, jakim są nie tylko kolędy, ale i wszystkie pieśni religijne. Ilu z nas przeżywa wigilię w należyty sposób, ilu z nas posiada śpiewniczki z kolędami w domach aby w trakcie wieczerzy zaśpiewać jakąkolwiek kolędę? Czy nasza wigilia jest tradycyjna, czy słuchamy w jej trakcie telewizora i piosenek totalnie nie związanych z kolędami lub też mamy włączony film? Ilu z nas czynnie uczestniczy w śpiewie w trakcie Mszy Świętej? My tworzymy historię i właśnie my musimy kultywować śpiew kolędowy aby potem nasze dzieci i wnuki mogły przekazać to dobro następnym pokoleniom. To apel do każdego z nas, by piękno tradycyjnych kolęd nie zaginęło z biegiem lat i nie zostało zastąpione prostymi piosenkami bez przekazu duchowego jak i muzycznego.
Autor: Grzegorz Pruski
organista Sanktuarium bł. Wincentego Kadłubka ,
[1] Za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kol%C4%99da#Etymologia – 02.12.2018 r.