Kontynuując zwiedzanie dawnych terenów Polski, po Białorusi wspólnie z Biurem Turystyczno-Pielgrzymkowym Frater, zapraszamy na Ukrainę. Wpierw jednak zanim przekroczymy granicę, zatrzymamy się w jednym z najbardziej klimatycznych miejsc w Polsce wschodniej, a mianowicie w Lublinie. Spacerując Traktem Królewskim ( szlak komunikacyjny na Starym Mieście, który wiódł ze Wzgórza Zamkowego do Krakowskiego Przedmieścia) podziwiamy szereg zabytkowych budowli, m.in. Zamek Królewski czy budynki ratuszy. Jedną z perełek barokowej architektury, którą będziemy zwiedzali w Lublinie jest lubelska archikatedra. Jej budowę ukończono w 1625 r. Pomimo iż została zbudowana w barokowym stylu, w pewnych miejscach można doszukać się renesansowych detali. Drugą niezwykle piękną świątynią Lublina jest bazylika i klasztor dominikański. Położone są one we wschodniej części Starego Miasta, na skaju staromiejskiej skarpy – pomiędzy ulicami Archidiakońską, Dominikańską, a Podwalem. Miasto to tętni życiem, w zasadzie podczas każdej pory roku. Naszpikowane uczelniami i studentami bardziej przypomina dawną stolice Polski – Kraków, niż wschodnie granice naszego kraju.
Ziemia Wołyńska
Drugi dzień to już przejazd na Ukrainę, Ziemię Wołyńską do Pawłówki-Porycka. Udamy się na cmentarz. Zobaczymy pomnik ku czci Polaków zamordowanych na Wołyniu, odsłonięty przez prezydentów Polski i Ukrainy w 60. rocznicę mordu. Jest to jeden z nielicznych pomników polskich ofiar rzezi wołyńskiej na terenie Ukrainy i pierwszy, na który zgodziły się ukraińskie władze. 11 lipca 1943 oddział UPA i OUN-B wymordował polską ludność miasteczka Poryck (obecnie Pawliwka). Największa jej część została zabita podczas mszy w miejscowym kościele. Napastnicy wdarli się do kościoła, obrzucili zgromadzonych granatami i ostrzelali ich z broni ręcznej i maszynowej. Po zakończeniu mordu w kościele, kilku sprawców splądrowało zakrystię, rabując kielichy i monstrancje. Towarzyszyło temu wypicie wina mszalnego i opowiadanie wrażeń z masakry. Następnie upowcy wnieśli do kościoła pocisk artyleryjski i zdetonowali. Wybuch zniszczył wnętrze kościoła z lat 1774-1795. Po dobiciu rannych kościół został obłożony słomą i podpalony. Nie spłonął doszczętnie tylko dzięki opadom deszczu, które wkrótce nastąpiły. W kościele zginęło około 100 Polaków, w tym ksiądz Szawłowski i trzech ministrantów. Po obejrzeniu miejsca kaźni i chwili zadumy, udamy się do Włodzimierza Wołyńskiego. Zwiedzimy miasto, w tym sobór Zaśnięcia Matki Boskiej – rekonstrukcja Soboru Uspienskiego pochodzącego z 1160 r. Jest to jedyny, względnie zachowany zabytek architektury staroruskiej sprzed najazdu mongolskiego na Wołyniu. Z okresu staroruskiego pochodzą tylko najstarsze, dolne partie świątyni, a większa część obecnej bryły budynku powstała w 1900 jako rekonstrukcja pierwotnego wyglądu obiektu. Zwiedzimy także cerkiew św. Bazylego z XIV w. Według miejscowych legend w 992 Włodzimierz I Wielki, powracając z wojny, zatrzymał się na terenie dzisiejszego miasta Włodzimierz Wołyński i wspólnie z towarzyszącymi mu drużynnikami osobiście wzniósł rotundową cerkiew. Dokładna data budowy nie jest jednak jednoznacznie ustalona. Kolejnym ciekawym obiektem na naszej drodze będzie barokowy kościół św. Joachima i Anny z XVIII w. Pierwsza świątynia katolicka na miejscu dzisiejszego kościoła powstała na koszt księżnej Anny Zbaraskiej w 1554. Kościół kilkakrotnie padał ofiarą pożarów, po czym był odbudowywany w uzyskanych w połowie XVIII w. formach nawiązujących do baroku wileńskiego. Według legendy, w 1794 w klasztorze przylegającym do kościoła ukryte zostały kosztowności należące niegdyś do skarbu I Rzeczypospolitej. Katolicy odzyskali kościół dopiero po upadku ZSRR. Pierwszą mszę świętą po zamknięciu odprawiono po rekonsekracji świątyni 3 stycznia 1992 r.
Kisielin
Kontynuując podróż śladami męczeństwa Polaków udamy się do Kisielina. Ta mała miejscowość skrywa również wielką tragedię. W lipcu 1943 roku, w czasie gdy niemal cała polska ludność Kisielina przebywała na mszy świętej, miasteczko oraz kościół zostały otoczone podwójnym kordonem upowców. Gdy po zakończeniu mszy Polacy zaczęli wychodzić z kościoła, otworzono do nich ogień. Wśród zaatakowanych wybuchła panika, ludzie cofnęli się do środka i zaczęli szukać ukrycia. Kilkadziesiąt osób zabarykadowało się na piętrze plebanii połączonej z kościołem, 4 osoby ukryły się pod dachem kościoła. Około 80 osób, które pozostały w kościele i poddały się, zostało zamordowanych przez Ukraińców – rozebranych pod przymusem rozstrzelano pod dzwonnicą i dobito bagnetami. Polacy, którzy uciekli na piętro plebanii, zdołali obronić się, rzucając we wspinających się po drabinach upowców cegłami z rozbieranych ścian i pieców oraz odrzucając wrzucane przez okna granaty. Po 11 godzinach oblężenia upowcy odeszli. W pobliżu znajduje się zbiorowa mogiła zamordowanych wtedy Polaków. Po modlitwie i nawiedzeniu cmentarza udamy się do Łucka. Pierwsza wzmianka o Łucku pochodzi z 1085. Zobaczymy tam min. zamek z XIV w. oraz katedrę św. Apostołów Piotra i Pawła. Kościół i kolegium powstały na potrzeby zakonu jezuitów. Dziś kolegium pełni rolę uczelni, a kościół jest katedrą rzymskokatolickiej diecezji Łuckiej. Katedra jest kościołem parafialnym dla parafii katedralnej św. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku.
Nazajutrz po śniadaniu, udamy się na krótki spacer po mieście, a następnie pojedziemy do Ołyki. Ta miejscowość wzmiankowana była już w 1149 r. Niegdyś była to ruska osada, dawna stolica księstwa. Zobaczymy tam min zespół pałacowy – niegdyś twierdza Radziwiłłów, kościół pw. św. Piotra i Pawła – najstarszy łaciński zabytek na Wołyniu. W 1920 r. został zdewastowany przez bolszewików, szybko go jednak odbudowano, jednak ponownie uległ zniszczeniu po 1945 r. Kościół rzymskokatolicki odzyskał go w 1992 r. jako zupełną ruinę. Zwiedzimy także kolegiatę pw. św. Trójcy – niegdyś najpiękniejszy kościół barokowy w Polsce. Wnętrze kościoła zdobiły liczne rzeźby i dekoracje, pomiędzy pilastrami rozmieszczone były duże płótna z obrazami. Nad pilastrami stały rzeźby dwunastu apostołów (niektóre zachowały się do dziś). Nie zachowały się natomiast ołtarze w stylu wczesnego baroku wykute z marmuru i alabastru oraz stalle w prezbiterium. Wewnątrz kościoła znajdowały się liczne nagrobki i epitafia rodziny Radziwiłłów, najczęściej z kolorowego marmuru i alabastru. Większość z nich nie przetrwało do naszych czasów. W kościele znajdowały się również liczne artystyczne malowidła na tematy religijne i portrety, z których sześć jest obecnie przechowywane w Lwowskiej Galerii Sztuki. Za kościołem znajduje się murowana dzwonnica, składająca się z pięciu filarów połączonych arkadami. Filary dekorowane są płaskimi niszami, dwa wewnętrzne ozdabiają ornamenty roślinne, a środkowy – maszkaron. Po zwiedzeniu pozostałości zabytków Ołyki udamy się do Ostroga.
Ostróg
Podczas rzezi wołyńskiej w 1943 roku Ostróg stał się schronieniem dla polskich uciekinierów z eksterminowanych przez UPA wsi. Polacy mieli nadzieję na ochronę załogi niemieckiej i węgierskiej. Duchowy przywódca Polaków, miejscowy proboszcz o. Remigiusz Kranc, organizował obronę i pomoc dla ludności polskiej. Pomagał mu pluton „Borszczówka” pod dowództwem Tadeusza Koblańskiego. Na cmentarzu rzymskokatolickim grzebano zwłoki zabitych przywiezione przez uchodźców; według obliczeń o. Kranca pochowano około 560 osób w 3 miesiące (na 1280 wiernych w parafii). Po wycofaniu się Niemców i Węgrów z Ostroga oraz po wymarszu oddziału AK Franciszka Pukackiego „Gzymsa”, ludność polska broniła się przed UPA przez dwa tygodnie w klasztorze i budynku więzienia. Polacy oblężeni w Ostrogu złożyli broń w ręce Armii Czerwonej, która wkroczyła do miasta 5 lutego 1944. O. Remigiusz Kranc ofiarował wtedy okryty chwałą sztandar Armii Polskiej. Uroczyste przekazanie sztandaru w ręce zastępcy dowódcy AP w ZSRR gen. dywizji Karola Świerczewskiego odbyło się 17 IV 1944. O. Remigiusz Kranc w nagrodę za patriotyczną i społeczną postawę został mianowany przez władze radzieckie zastępcą przewodniczącego MRN miasta Ostroga, a następnie zesłany na katorgę do łagrów Kołymy…
Pomimo rzezi i zniszczeń, miejscowość zachowała wiele zabytków. Pierwszy gród wzmiankowany był już w 1100 r. W XIV w. był przedmiotem walk pomiędzy wojskami polskimi, a litewskimi. W 1386 r. został przyłączony do korony. Wojewoda kijowski Konstanty Wasyl Ostrogski przebudował zamek i bramy miejskie w stylu renesansowym. Od XVII w. zamek był siedzibą ordynacji, która w chwili powstania była największym tego typu majątkiem w Rzeczypospolitej ( 24 miasta i 592 wsie). Do dziś zachowały się ruiny zamku książąt Ostrogskich, w tym monumentalna baszta z renesansową attyką. Zwiedzimy również Bramę Łucką, która obecnie pełni rolę Muzeum Książki i Drukarstwa. Zwiedzimy również bramę Tatarską. Jej nazwa nawiązuje do północnego przedmieścia Tatary, gdzie od czasów hetmana Konstantego Ostrogskiego osadzani byli Tatarzy. Dzisiaj jedynym po nich śladem jest mały zarośnięty cmentarz tatarski.
Krzemieniec
Zwiedzanie rozpoczniemy od wejścia na Górę Królowej Bony. Jej wysokość to 397 m n.p.m. Obejrzymy tam ruiny zamku i panoramę miasta, zespół zabudowań Liceum Krzemienieckiego z kościołem licealnym śś. Ignacego Loyoli i Stanisława Kostki. Następnie udamy się do muzeum Słowackich.
„Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym co się w drodze trudzi,
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi Boże!”
W Krzemieńcu, gdzie urodził się Juliusz Słowacki znajduje się obecnie jego muzeum. To tutaj z inicjatywy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej zrealizowany został jeden z największych projektów polskiego muzealnictwa poza granicami kraju – utworzenie w dawnym dworku rodziny Słowackich w Krzemieńcu, Muzeum Juliusza Słowackiego. Znajduje się tu także tzw. Enklawa Słowackiego – teren naprzeciwko dworku; stał tam dwór Januszewskich, rodziców matki Juliusza Słowackiego, w którym urodził się poeta. Obecnie znajduje się w tym miejscu rozarium i pamiątkowy kamień z tablicą poświęconą Słowackiemu. Wszystkie prace remontowo budowlane, jak również zagospodarowanie terenu wokół dworku oraz uporządkowanie, sfinansowano w całości z polskich środków MKiDN RP. Później udamy się do Poczajowa. Na miejscu zwiedzimy przepiękną Ławrę Zaśnięcia Matki Bożej. Podlega ona jurysdykcji Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Jest to najważniejszy ośrodek prawosławnego moskiewskiego życia monastycznego na Wołyniu i drugi na całej Ukrainie. Z Poczajewa udamy się do Lwowa.
Lwów
Miejscowość jest siódmym co do liczby ludności miastem Ukrainy. Założony ok. 1250 przez króla Daniela I Halickiego, który nazwał go na cześć swojego syna Lwa. W latach 1349-1370 wchodził w skład Królestwa Polskiego. W okresie zaborów było jednym z najważniejszych ośrodków nauki, oświaty i kultury polskiej oraz centrum politycznym i stolicą Galicji. Lwów był ponadto jednym z sześciu wielkich miast II Rzeczypospolitej, obok Warszawy, Łodzi, Poznania, Krakowa i Wilna. Dopiero w 1991 r. nalazł się w granicach Ukrainy. Zwiedzanie Lwowa rozpoczniemy od nawiedzenia cmentarzy: Orląt Lwowskich i Łyczakowskiego – najlepiej zachowanej nekropolii polskiej na Ukrainie oraz miejsca pochówku wielu wybitnych Polaków, m.in.: Gabrieli Zapolskiej, Marii Konopnickiej, Władysława Bełzy, Jana Galla, a także wielu żołnierzy biorących udział w powstaniu listopadowym i styczniowym. Po zwiedzeniu nekropolii udamy się na starówkę, wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Przespacerujemy się zabytkowymi ulicami, zwiedzimy katedrę łacińska – jeden z najstarszych kościołó
w Lwowa, znajdujący się przy południowo-zachodnim narożniku lwowskiego rynku. Trójnawowy gmach w stylu gotyckim o długości 67 m i szerokości 23 m zbudowany na przełomie XIV i XV wieku. Zwiedzimy także kaplicę Boimów, kamienice na rynku – wśród nich Czarna Kamienica, klasycystyczny ratusz oraz kościół Dominikanów (obecnie cerkiew greckokatolicka). Będzie to ostatni punkt naszego programu przed powrotem do Polski.
Podróż na Ukrainę pozwala lepiej zrozumieć mentalność tej młodej państwowości. Ze słowotwórczego i etymologicznego punktu widzenia nazwa „Ukraina” zawiera w sobie rdzeń kraj oznaczający „coś ukrojonego”, a następnie: „kawał ziemi lub koniec”. Jej nazwa nabiera pełniejszego znaczenia szczególnie dla Polaków zwiedzających miejsca kaźni przodków, muzeum Juliusza Słowackiego, czy Lwów. Każdy Polak powinien przynajmniej raz w życiu udać się w te miejsca, żeby chociaż przez chwilę pooddychać historią i pomodlić się za bestialsko pomordowanych tu Polaków.