Rozmowa z Urszulą Sobol prawnuczką Jana Felczyńskiego
Extra Ecclesia: Proszę powiedzieć jak to wszystko się zaczęło
Urszula Sobol: Saga rodu Felczyńskich, bo tak należałoby nazwać dzieje ośmiu pokoleń ludwisarzy przemyskich, rozpoczęła się w Kałuszu. Tam w 1808 roku Michał Felczyński założył pierwszą w tej części Europy odlewnię dzwonów. Nauki pobierał najprawdopodobniej u niemieckich lub włoskich odlewników, którzy w tym czasie przebywali w Galicji. Po śmierci Michała w 1866 roku pracę kontynuowało jego czterech synów z pierwszego i drugiego małżeństwa, a następnie wnukowie. Jedna z dwóch linii przemyskich ludwisarzy wywodzi się od Jana Felczyńskiego, prawnuka protoplasty Michała (z pierwszego małżeństwa). Jan Felczyński (nasz pradziadek, czyli mój i Piotra) zmarł w 1979 roku. Całe swoje ponadosiemdziesięcioletnie życie poświęcił ludwisarstwu. Początkowo, wbrew woli ojca, który chciał wysłać go na uniwersytet, pracował i szkolił się u krewnych w firmie kałuskiej, a po latach praktyki otworzył własną firmę w Stanisławowie (dziś Iwano-Frankiwsk). Nasilający się kryzys ekonomiczny dwudziestolecia międzywojennego zmusił go jednak do zamknięcia działalności, a na skutek powołania do służby wojskowej znalazł się w końcu w Przemyślu. Tu w okresie 1946-1947 pracował w firmie Ludwika Felczyńskiego, a w 1948 roku reaktywował odlewnię przy ul. Słowackiego 46 pod nazwą „Odlewnia i Naprawa Dzwonów Jana Felczyńskiego”. Spod jego ręki wyszły nie tylko dzwony nagradzane na lokalnych i międzynarodowych targach, ale też tablice pamiątkowe i, co ciekawe, niedźwiadki przemyskiej fontanny – symbol miasta. Po koniec lat 70. nauki u mistrza Jana pobierali mężowie jego wnuczek: Witold Sobol i Waldemar Olszewski. W tej chwili, jako Pracownia Ludwisarska Jana Felczyńskiego, rodzinne tradycje rozwija Piotr Olszewski − prawnuk Jana.
Extra Ecclesia: Jak była Państwa największa realizacja? Proszę o niej opowiedzieć
Urszula Sobol: Może nie jest to największa realizacja, ale jedna z najważniejszych, dzięki której poczuliśmy się wyjątkowi. 4 kwietnia 2014 roku o godzinie 15.00 w naszej Pracowni został odlany dzwon o imieniu św. Jan Paweł II dla Królewskiej Katedry na Wawelu. Dzwon o wadze 500 kg i tonie uderzeniowym a/1 został ufundowany staraniem Kapituły Wawelskiej pod przewodnictwem księdza proboszcza Zdzisława Sochackiego. Dołączył on do pozostałych wielkich dzwonów Wieży Srebrnych Dzwonów, między innymi do Hermana z 1271 roku. Zawisł w miejscu, które czekało na ten moment od pięciuset lat! Historia samej idei ufundowania takiego dzwonu jest niesamowita. Jej pomysłodawcą był pan Andrzej Bochniak – szef dzwonników wawelskich. To on doszedł do tego, że w XVI wieku (ok. 1530 r.) wykonano ośmioboczną nadbudowę w Wieży Srebrnych Dzwonów z pomieszczeniem na dzwon. Dzwonu jednak nigdy nie wykonano. Kolejne składy Kapituły Wawelskiej czekały na właściwy moment w historii Polski i odpowiedniego patrona dzwonu. Jednak przez prawie 500 lat nie udało się wybrać nikogo na tyle godnego, by mógł swoją opieką objąć ostatni wawelski dzwon.
Dopiero po śmierci Jana Pawła II podjęto decyzję, by dzwon ten poświęcić Papieżowi Polakowi. Wciąż jednak nie nadchodził odpowiedni moment do rozpoczęcia projektu. Aż do 30 września 2013 roku, gdy Papież Franciszek ogłosił datę kanonizacji bł. Jana Pawła II – 27 kwietnia 2014 roku. Tak pojawił się właściwy moment i wyjątkowy patron. Dzwon ten dopełnia trio zabytkowych dzwonów: „Zbyszko” z roku 1423 o średnicy 98 cm i dźwięku Ais, dzwon „Herman” z roku 1271 o średnicy 83 cm i dźwięku Cis oraz dzwon „Maciek” z roku 1669 o średnicy 72 cm i dźwięku Dis. Dlatego też sama ornamentyka i liternictwo dzwonu „św. Jan Paweł II” odzwierciedlają charakter pozostałych dzwonów Katedry Wawelskiej. Oprócz prostego ornamentu wieńczącego szyję dzwonu, umieszczono na nim trzy herby: herb Jana Pawła II, herb J.E. ks. kardynała Stanisława Dziwisza oraz herb Kapituły Wawelskiej. W centralnej części dzwonu, po obu stronach, widnieją również łacińskie zawołania: SURSUM CORDA i NOLITE TIMERE. W czasie odlewania dzwonu do gorącego stopu wrzucono złoty medal po Janie Pawle II – osobistą pamiątkę Ojca Świętego wydaną w 18. rocznicę pontyfikatu, ale upamiętniającą też święcenia kapłańskie na Wawelu – miejscu nierozerwalnie związanym z dzieciństwem, młodością i życiem kapłańskim Karola Wojtyły.
Extra Ecclesia: Jak wygląda proces produkcji dzwonu?
Urszula Sobol: Mimo upływu stuleci i pojawienia się wielu udogodnień technicznych zasady odlewania dzwonów praktycznie nie uległy zmianie. Jest to złożona i wymagająca wielkiego doświadczenia działalność metalurgiczna, której tajniki przekazywane są z ojca na syna podczas długoletniej praktyki czeladniczej. Jest to również rzemiosło artystyczne, którego kunszt ujawnia się nie tylko w formie precyzyjnych zdobień i ornamentyki widocznych gołym okiem, ale też daje o sobie znać podczas strojenia dzwonu. Moment odlewu nazywamy „narodzinami dzwonu”, gdyż dzwon tak jak człowiek przechodzi przez swój cykl życia. Każda forma dzwonu jest przygotowywana indywidualnie, zgodnie z zamówieniem fundatora. Wszystkie widoczne elementy dzwonu, w tym wizerunki i napisy stanowią jednolity odlew tworzony metodą tzw. traconego wosku. Niezwykle istotna jest więc praca przy formie każdego dzwonu, gdyż to właśnie ona odpowiada za finalny kształt i jakość odlewu. Formy przygotowuje się ze specjalnej gliny wymieszanej z końskim łajnem, która podlega naturalnemu procesowi wysuszenia, by zachowała idealny kształt i jak najdokładniej odwzorowała detale dzwonu. Proces tworzenia formy dzwonu trwa zwykle około 3 miesięcy, jednak proporcjonalnie do wzrostu wagi dzwonu wydłuża się czas tworzenia jego formy. Każda składa się z trzech podstawowych części.
Pierwszą tworzoną warstwą formy jest rdzeń, który stworzy miejsce w środku dzwonu, w którym będzie bić serce. Rdzeń chroni formę od środka. Jest wykonywany z gliny lub, w przypadku większych dzwonów, budowany z cegieł spojonych gliną i zabezpieczonych stalowym drutem. Drugą warstwą formy jest dzwon fałszywy. Jest to część formy, która dokładnie odzwierciedla kształt prawdziwego dzwonu. Na dokładnie osuszoną i pokrytą warstwą łoju zwierzęcego formę nakłada się woskowe napisy, ornamenty i wizerunki. Proces ten nazywa się „ubieraniem” formy. Jeszcze do niedawna stosowano w tym celu naturalny wosk pszczeli. W tej chwili Pracownia Ludwisarska stosuje wysokogatunkowy wosk odlewniczy, który charakteryzuje się niską temperaturą topnienia i wysoką plastycznością. Ostatnią częścią jest płaszcz, który stanowi zewnętrzną zabezpieczającą warstwę formy. Do niego zostaje dobrana forma korony i całość zostaje przygotowana do odlewu. Przed samym odlewem, formę zakopuje się przed piecem odlewniczym w ziemi i dokładnie ubija przestrzeń wokół niego tak, by ciśnienie, które powstaje na skutek wlewania ciekłego metalu nie rozsadziło jej. Wypuszczony z pieca materiał, najwyższej jakości stop miedzi i cyny, płynie wydrążoną w ziemi rynną i wlewa się do wnętrza formy. Materiał w momencie wypustu ma temperaturę około 1150 stopni Celsjusza. Po odlewie dzwon musi powoli ostygnąć. W zależności od wielkości dzwonu, stygnięcie może trwać od dwudziestu czterech godzin nawet do kilkunastu dni. Gdy dzwon i forma ostygną, całość zostaje wykopana i wydobyta z dołu odlewniczego. Glinianą formę trzeba ostrożnie rozbić, a odsłonięty w ten sposób surowy dzwon dokładnie oczyścić.
Extra Ecclesia: Co oprócz dzwonów znajduje się w Państwa ofercie
Urszula Sobol: Oprócz dzwonów kościelnych jako pierwsza i jedyna ludwisarnia w Polsce oferujemy wciąż dopiero odkrywane w naszym kraju instrumenty muzyczne jakimi są carillony. Są to zestawy dzwonów różniące się od klasycznych dzwonów kościelnych grubością ścian i kształtem, wygrywające za pomocą młotków elektromagnetycznych melodie kościelne, patriotyczne oraz popularne. Dzwony te muszą być bardzo rygorystycznie strojone z zachowaniem wymogów dotyczących skróconego rozdźwięku i wyakcentowania tonów pobocznych innych niż w przypadku kołysanych dzwonów kościelnych. Na specjalne zamówienie tworzymy też gongi. Oferujemy również usługi obejmujące regenerację zabytkowych dzwonów i przeprowadzamy ekspertyzy dzwonów bezpośrednio na parafiach. W ramach ścisłej współpracy z firmą Rduch Bells & Clocks
Extra Ecclesia: Nad jakim dzwonem Państwo obecnie pracujecie
Urszula Sobol:Pracujemy nad wieloma projektami do Polski, Europy i na świat. Ukończyliśmy właśnie ważne prace nad dzwonami do Norwegii oraz do centrum Pragi i obecnie najwięcej czasu poświęcamy dzwonom do Brazylii, gdyż będą to największe dzwony odlane dotychczas w naszej pracowni.
Extra Ecclesia: Czy działacie jedynie w Polsce czy także w innych krajach – proszę powiedzieć w jakich
Urszula Sobol: Mamy swoje przedstawicielstwa obejmujące tereny Ukrainy, Białorusi, Mołdawii, przedstawicielstwo w Czechach, a nawet w Indiach. Nasze dzwony docierają do najdalszych zakątków globu – Afryka, Ameryka Południowa, Australia, głęboka Syberia, Indie. Brzmienie naszych dzwonów rozchodzi się praktycznie wszędzie.
Serdecznie dziękuję za rozmowę