Czy Ksiądz słyszy swoje słowa?
Nie jest fikcją, że istnieje wszechświat. Mamy prawo oczywiście w to wątpić, ale jako ludzie myślący mamy obowiązek uznać rzeczywistość. Podobnie jest z siłą słowa – mamy prawo w nią wątpić, ale mamy obowiązek uznać, że słowo oddziałuje w nas i poza nami, a raz wypowiedziane już nie zawróci. Gdy jednak dodamy słowu głębi i otoczymy poświatą jego moc wyjdzie poza ramy, jakie w niepisany sposób nakłada na słowo jakość kultury społecznej. Ten, kto chce oddziaływać (nie manipulować), powinien, choć w części nauczyć się władać słowem, bo słowem – też jego jakością można dać początek nawróceniu. Za przykład niech posłuży rozmowa z młodym mężczyzną – Mateuszem Michalskim, który chcąc poprawić jakość swojej wymowy, przychodził na moje zajęcia.
– Dlaczego jako młody chłopak nie chodziłeś do kościoła? Nie byłeś wierzący?
M.M.: Byłem wierzący, chyba. Celowo użyłem zwątpienia, gdyż kiedyś nie utożsamiałem się z kościołem, wiarą i Bogiem. Przyczyn było wiele. W domu rodzinnym nie praktykowaliśmy chodzenia do kościoła, więc nie miałem wzorców. Lenistwo było kolejnym powodem, znajdowało się mnóstwo ciekawszych rzeczy do zrobienia, niż słuchanie kazania. Głównym powodem jednak był strach. Zastanawiające jest skąd wziął się strach? Teraz po latach śmiało mogę stwierdzić, że z niewiedzy. Zawsze boimy się nieznanego, a w momencie, kiedy nikt nas nie podprowadzi, nie podpowie, nie pomoże strach się potęguje. Człowiek, który nie ma wzorca w domu pierwszy kontakt z wiarą ma w szkole, na katechezach. W czasie katechizacji nie słyszy się tego, co na niektórych kazaniach, że Bóg nas kocha, że przebacza nam grzechy. Słyszymy o plagach jakie zesłał, o potopie, o grzechach ciężkich. Dzieci są straszone piekłem, nie rób tego, bo pójdziesz do piekła, nie rób tego, bo nie dostaniesz rozgrzeszenia. Więc dochodzę do wniosku, że w dzieciństwie pojawił się strach przed Kościołem, a dodam, że katechizowali mnie księża. Kiedy byłem już nastolatkiem pojawił się bunt i poczucie nieszczerości ze strony księży. Z jednej strony mowa o dzieleniu się, o pomocy, skromności, o tym, że dóbr materialnych do raju nie zabierzemy, że nie warto pędzić za pieniądzem, ale patrzeć na bliźniego. Z drugiej zaś przepych w Kościele, luksusowe samochody, modne ubrania.
Wypowiedź Mateusza doskonale pokazuje, jak istotny jest nie tylko przekaz słowny, ale też wizualny. Uświadamia, że wzorce, a takimi są księża, obserwowane są cały czas i szczególnie trzeba zwrócić uwagę na relacje z dziećmi i młodzieżą, dla których duchowny jest/może być autorytetem w relacjach z Bogiem.
Podchodząc do sprawy czysto naukowo wykładowca, ksiądz lub katecheta, powinien przede wszystkim pokazać Boga jako naszego Stwórcę, jako Ojca, który nas kocha nade wszystko. Ważne jest też, aby uświadomić dzieci, że jest też zło, na które trzeba uważać, ale nie straszyć nim, tylko przed nim ostrzegać. Dobrym rozwiązaniem jest autentyczna opowieść księdza o swojej miłości do Boga, za co Go kocha, dlaczego został księdzem i jak się do Boga przybliża, to spowoduje zbudowanie więzi z dziećmi, a dzieci zbliżą się do Boga.
Rozważając drugą część wypowiedzi Mateusza, ciężko jest skrytykować księdza, który jest też człowiekiem i też ma marzenia o dobrym aucie, który też lubi się dobrze ubrać i nie ma w tym nic złego. Uważajmy jednak na przekaz, który może podważać nasze wypowiedzi. Przytoczę tu przykład, który nasuwa się w pierwszej kolejności. Poseł mówiący o ograniczaniu wydatków budżetowych o cięciach wynagrodzeń nauczycieli, pielęgniarek, etc., po przemówieniu wsiada do luksusowego samochodu ubrany w dobrze skrojony garnitur, ma na ręku drogi zegarek, a dieta poselska liczona jest w dziesiątkach tysięcy złotych. Nawet gdy jest dobrze wyszkolonym mówcą i technikami manipulacyjnymi sprawia, że sprzeczność wyglądu i bytu z tym co mówi nie zostaje zauważona przez słuchaczy, buduje ogromny dystans. Powoduje, że słuchacz czuje się gorszy, a postawa mówcy podkreśla jego wyższość. Słuchacz czuje się gorszy, gdyż odbiera informację o cięciach jako obciążenie jego budżetu, jego – czyli klasy niższej, nietożsamej z mówcą, gdyż mówca żyjący w luksusie wysyła obraz osoby, której restrykcje nie dotyczą.
– Podczas Mszy Św., jakie elementy w technicznej stronie wypowiedzi księdza, lektora budzą w Tobie pozytywny odbiór? Jakie?
M.M.: Pozytywny odbiór budzi we mnie naturalność wypowiedzi, kiedy ksiądz mówi emocjonalnie, kiedy podniesie głos jak trzeba coś przekazać dosadnie i kiedy mówi spokojnie jak wymaga tego sytuacja. Pamiętam, że podczas pierwszej Mszy Św., na której byłem obecny po długiej przerwie, już jako dorosły człowiek, moje zainteresowanie wzbudziło kazanie wypowiadane w sposób bardzo żywy, przekonujący. Ksiądz prawie wyskoczył z ambony – do tej pory pamiętam o czym mówił.
Podczas wypowiedzi ważne jest, aby mówca pokazywał emocje, jednak trzeba uważać ze zbyt przesadnym gestykulowaniem, gesty i ton powinien być naturalny. Ważną uwagą jest to żeby nie gestykulować przesadnie i nienaturalnie, gdyż to spowoduje że słuchacz będzie odbierał wypowiedź jako sztuczną.
– Czy ksiądz wygłaszający Homilię powinien trzymać się pewnych ram/standardów gestykulacyjnych?
M.M. Moim zdaniem standardy niszczą człowieka, uważam, że każdy powinien zachowywać się naturalnie, że wychodzenie właśnie poza standardy powoduje zainteresowanie, wprowadza rozwój.
Gestykulacja naturalna, dostosowana do sytuacji (czego też trzeba się nauczyć) jest bardzo potrzebna.
– Jaka jest/może być Twoim zdaniem siła słowa? Czy zależy ona od sposobu – techniki jego wymawiania?
M.M. Siła słowa jest ogromna, przykładów wiele podałem w odpowiedzi na pierwsze pytanie – np. jaki wpływ na dziecko miało straszenie.
Oczywiście samo słowo bez wsparcia motorycznego nie musi być takie silne. Dodając całą motorykę, odpowiednie gesty i ton możemy mieć ogromny wpływ na drugą osobę – zarówno hamujący i zniechęcający, jak też zapraszający, pobudzający i tworzący atmosferę wierności wypowiedzianemu słowu np. przez księdza.
Dziękuję za rozmowę.
Podczas zajęć logopedycznych spotykam wielu różnych ludzi, na pierwszym spotkaniu pytam o oczekiwania. Często słyszę: „chciałbym mówić jak aktor”, „chciałabym czuć się pewnie ze swoim głosem”. Zaczynamy wtedy od pracy nad samoakceptacją – zaczynamy od podstaw, od nieegoistycznej miłości siebie. Poznając swoją naturalność, wzmacniamy zalety, uwydatniamy mocne strony – osoba staje się wtedy bardziej wyrazista, odkrywa siebie, wtedy może mówić naturalnie, przekonująco, słyszy siebie podczas mówienia (bardzo ważne!). Wszystkim życzę pięknej wymowy oraz zabawy słowem i gestem.
Anna Zakrzewska
logopeda medialny
dziennikarka telewizyjna